O Izoldzie zwanej Krnąbrną to tytuł ulicznego spektaklu, który był jedną z najciekawszych pozycji pierwszej imprezy. Najważniejszą bowiem cechą widowisk w Reczu było to, że ich program był przygotowywany i wykonywany głównie przez mieszkańców gminy. Program I widowiska historycznego 27 czerwca 1998 r. był podzielony na dwie części: słowno-muzyczną w gotyckim kościele w Reczu oraz teatralno-rzemieślniczą na ulicach i na rynku w Reczu. Pogoda w tym dniu była wspaniała, słoneczna, co sprawiło, że impreza zyskała dodatkowy walor. Próby i przygotowania trwały wiele tygodni. Odbywały się w kilku grupach tematycznych i z różną intensywnością. Lecz dopiero wspólna próba przed samą imprezą, w kostiumach, w sali gimnastycznej miejscowej szkoły, tchnęła w organizatorów i uczestników wiarę w powodzenie. Po raz pierwszy oficjalne, wierszowane zaproszenie Towarzystwa Miłośników Recza odczytał ks. Proboszcz na tydzień przed wydarzeniem podczas mszy św. w trakcie ogłoszeń parafialnych. Plakaty zapraszające do udziału w imprezie wykonała Danuta Pialik – plastyczka z Choszczna. Umieszczone na głównych słupach ogłoszeniowych przy wjazdach do miasta, zapraszały do udziału w imprezie. Organizatorom bardzo pomógł Michał Sochacki, związany z Reczem, ówczesny wicedyrektor Szkoły Zawodowej w Choszcznie, który od pierwszej chwili, gdy poznał założenia projektu, wspierał całe przedsięwzięcie. Nauczyciele zawodu i adepci rzemiosła doskonalonego w szkole przygotowali dawny warsztat wikliniarski, w którym pokazywali kunszt rzemiosła wikliniarskiego. Instruktorzy i uczniowie szkoły pomagali też przy szyciu kostiumów i rekwizytów dla innych grup biorących udział w widowisku. W tym miejscu należy też podkreślić duży wkład organizacyjny Ryśka Duszy.
Impreza rozpoczęła się o piętnastej w miejscowym gotyckim kościele recytacją poezji średniowiecznej w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej w Reczu. Następnie ks. proboszcz Czesław Baraniewicz wygłosił orację o zabytkach znajdujących się we wnętrzu kościoła. Specjalnie z tej okazji zrobił to z ambony, jak w dawnych wiekach. Później recytowano poezję i wykonywano utwory muzyki dawnej. Finałem tej części widowiska był koncert zespołu "Ars Antiqua" z Bierzwnika.
Impreza rozpoczęła się o piętnastej w miejscowym gotyckim kościele recytacją poezji średniowiecznej w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej w Reczu. Następnie ks. proboszcz Czesław Baraniewicz wygłosił orację o zabytkach znajdujących się we wnętrzu kościoła. Specjalnie z tej okazji zrobił to z ambony, jak w dawnych wiekach. Później recytowano poezję i wykonywano utwory muzyki dawnej. Finałem tej części widowiska był koncert zespołu "Ars Antiqua" z Bierzwnika.
Program pierwszej części widowiska i wykonawcy:
- Muzyka organowa (wyk. Adam Zarzecki)
- Powitanie gości przez ks. Proboszcza Czesława Baraniewicza. Wykonanie utworu „Bogurodzica” wspólnie z wikarym Waldemarem Sadowskim.
- Muzyka dawna na flet (wyk. Katarzyna Borkowska)
- Utwory poezji średniowiecznej (uczennice Szkoły Podstawowej w Reczu pod kierunkiem Bogumiły Hołub i Grażyny Borkowskiej)
- Oracja n/t zabytków sakralnych kościoła (ks. Proboszcz Czesław Baraniewicz)
- „Lament” i inne utwory muzyki dawnej w wyk. Zespołu „Ars Antiqua” z Bierzwnika pod kierownictwem artystycznym Adama Deneki
- Zaproszenie do parady (ks. Proboszcz).
Kiedy zakończyła się część słowno-muzyczna i wszyscy uczestnicy i widzowie wylegli przed kościół na ul. Ratuszową i uformowali paradny orszak mieszczan, kupców, plebejuszy i mnichów. Orszak przeszedł ulicami Recza aż do Rynku. A tam już czekali widzowie i odbywał się pierwszy jarmark średniowieczny.
Zapowiedziały także swój udział okoliczne szkoły, Ośrodek Szkolno-Wychowawczy z Suliszewa oraz warsztat wikliniarzy z Ośrodka Kształcenia Zawodowego w Choszcznie. Podczas jarmarku trwać będą igry i tańce średniowieczne, a także odbędzie się proces inkwizycyjny nad Izoldą oskarżoną o konszachty z siłami nieczystymi. Tę sielankową atmosferę zakłóci nadejście rycerzy Bractwa Ziemi Lubuskiej z Gorzowa, którzy zbrojnie przymuszą rycerstwo zakonu joannitów do oddania Recza rycerstwu pomorskiemu, zgodnie z faktami historycznymi tamtego okresu. Z gorzowskim Bractwem trwają pertraktacje "o wzięciu Recza w opiekę zbrojną na wypadek najazdu obcego rycerstwa". Podpisanie oficjalnego paktu nastąpi w dniu widowiska.
Parada kupców, mieszczan, plebejuszy i rycerzy ulicą Ratuszową i Środkową
Na czele orszaku stanął Herold (Waldek Pantoł) z bębnem i dwoma strażnikami, potem Krzysztof Jaworski prowadząc ucharakteryzowanego, chyba ostatniego w mieście, konia. Za nim, ksiądz Proboszcz z Wikarym z dziećmi przebranymi w stroje i pozostali aktorzy widowiska. Kiedy od Baszty Drawskiej, poprzez ul. Środkową uczestnicy parady dotarli na Rynek, Krzysztof Hołub zaczął odczytywać tekst, napisany przez siebie dawnym językiem, który wprowadzał w klimat wydarzeń. Kolejne jego części odczytywał przed każdym nowym punktem programu widowiska na rynku.
„W pradawnych, pogańskich jeszcze czasach, nad rzeką Iną osiadła ludność słowiańska, karczując leśne ostępy. Byli to Pomorzanie. Jeden z grodów powstał na wzniesieniu otoczonym mokradłami w widłach Iny i niedużego strumienia, który dziś zowie się Reczanka. Osada przetrwała długie lata, choć wojowie z kraju Polan, często nachodzili te ziemie i wiele okolicznych grodów zniszczono. Obszar ten stał się bowiem wtedy pasem „ziemi niczyjej” między krainą Pomorzan, a Państwem pierwszych Piastów. Minie tysiąc lat i niewiele się zmieni. Ludzie wciąż będą się wadzić: Pomorze to, Wielkopolska czy może Ziemia Lubuska? Jako, że było to miejsce nad rzeką, gród zaczęto nazywać Recz.” © K.H.
Jarmark średniowieczny
„W roku Pańskim 1237 książę wielkopolski Władysław Odonic podarował Recz zakonowi joannitów ze Stargardu, którzy pobudowali tu zamek. Nieopodal rozwija się osada dająca początek miastu. Przez jej środek szła ulica będąca częścią „drogi margrabiów”. Dzięki temu na rynku handlowano, że aż miło. Wielu tu było rzemieślników i kupców przy swoich straganach. A składy mieli sowite, pełne przednich, częstokroć dziwnych albo całkiem nieznanych towarów. W czasie jarmarku przednio się też bawiono. Jedni tańcowali, drudzy pokazywali sztuki magiczne, alibo swoją mocarność. Rycerze z zakonu joannitów też spozierali na to wszystko.” © K.H.
Rozpoczęcie jarmarku ogłasza Herold, odczytując dokument ustanowienia go przez włodarzy miasta na dzień św. Jana, patrona joannitów. Na prostych, drewnianych straganach pokrytych kolorowymi tkaninami swój kunszt wytwórczy prezentowali uczniowie i instruktorzy rzemiosła wikliniarskiego z Ośrodka Kształcenia Zawodowego ZDZ z Choszczna, a także twórcy z Barlineckiej Pracowni Ceramicznej (Kacper Fijałkowski, Dariusz Przewięźlikowski) pokazujący wyroby z gliny w warsztacie garncarskim. Ogromną niespodziankę sprawili swoim średniowiecznym warsztatem ciesielskim Artur Śmiechowski, Jarosław Korycki i Piotr Siemienik. Zarówno kostiumy, narzędzia oraz pozostałe rekwizyty znakomicie oddawały charakter epoki. Także po raz pierwszy, publicznie, tylu widzów obejrzało dzieła bonsai wykonane przez Roberta Błądka.
Igry piłkarskie
„Przyjdą kiedyś czasy, że w dalekiej Francyii młodzieńcy różnych narodów, biali, czarni i żółci, grać będą kolorową skórzaną kulą o miano w świecie najlepszych. A kopać będą tę piłkę nogami. Nie zawsze tak było. A zresztą pierwsi w piłkę grali wcale nie Angielczyki, jak wszyscy głoszą, ale Chińczyki i to jeszcze na wiele lat przed Chrystusem. Gra piłkarska była zabawą plebsu, który lubił za piłką biegać, kopać ją odbijać, chwytać i rzucać. Uciechy było co niemiara.” © K.H.
Grupa reckich młodzików umawia się na rynku i rozgrywa zawody piłkarskie, z użyciem kijów i szmacianej piłki, tak jak to przedstawiają średniowieczne ryciny. Reguły gry są niedookreślone i na boisku na pierwszy rzut oka panuje chaos. Ale jednak gra wyzwala emocje zarówno wśród grających, jak i widzów, którzy licznie przybyli by obejrzeć zmagania. Mecz nie trwał długo, więc uwaga wszystkich wkrótce przeniosła się na kolejne wydarzenie, które rozpoczęło się w chwilę po zakończeniu gry - uliczne przedstawienie o publicznym sądzie nad ofiarą złego inkwizytora.
Proces św. Inkwizycji nad Izoldą zwaną Krnąbrną
„Gdy na szerokim świecie rozpleniły się czarownice i odszczepieńcy, Kościół święty powołał inkwizycję, aby zdeptać węża herezji. „Inquisitio” w sławnym języku łacińskim znaczy badanie. Owóż bracia inkwizytorzy narożne sposoby badali ludzi opętanych przez demony i szatana. Najpierw przesłuchiwali ich stosując do tego różne narzędzia a potem, gdy nieszczęśnicy wyznali już swoje grzechy, odbywał się proces Zobaczmy jak bracia inkwizytorzy ujawnili konszachty z diabłem niejakiej Izoldy Krnąbrną zwanej.” © K.H.
Na oczach widzów rozegrano sceny inkwizycyjne, w założeniu łagodne - w porównaniu z opowieściami średniowiecznych dokumentalistów, wprowadzające w atmosferę tamtych czasów. Przed sąd inkwizycyjny, Izolda (Natalia Kłoczko) została przyprowadzona przez duchownego oskarżyciela Brata Gotfryda (Grzegorz Adamiak), gdyż wg świadków rzuciła klątwę na krowę Kacprowej rodziny (znakomicie zagrane role przez Beatę, Zdzisława, Olę i Michała Kamieńskich). Za krowę, która zaprzestała dawania mleka, sąd w osobach Notariusza (…) i Brata Wilhelma (…), skazał Izoldę „na obłuczenie w szaty wyklęcia” i „odmaszczenie od iuris dictis”, co zaskutkowało wypędzeniem z osady. Głównym postaciom spektaklu towarzyszyli liczni aktorzy – mieszkańcy Recza, przebrani w stroje z epoki wyposażeni we wspaniałe, wykonane na potrzeby widowiska, rekwizyty (m.in. klatka wykonana z gałęzi, w której „uwięziony” był kot Izoldy, jako dowód w sprawie). Scenariusz, reżyseria i realizacja Grzegorz Adamiak.
Taniec „Wilki” i inne
Po scenach inkwizycyjnych, dając dowody radości z pomyślnego rozstrzygnięcia sądu, w centrum pojawiają się tancerki i tancerze. Rozpoczyna się taniec „Wilki”. Kolejny taniec jest tańczony w mniejszej obsadzie przez niewiasty i dziewczęta, i wreszcie trzeci, poprzedzony kłótnią pomiędzy mężczyzną i niewiastą. Tańce zostały przygotowywane w oparciu o przekaz Adama Deneki i młodzieży z zespołu Ars Antiqua. Kroki i choreografię, które poznały uczestniczki spotkania w Bierzwniku (m.in. Ania Grenia, …), przez kilkanaście tygodni doskonalono podczas prób na placu szkolnym w Reczu.
Pojedynki rycerskie Bractwa Ziemi Lubuskiej z Gorzowa Wlkp.
„Joannici przyłączyć chcieli Recz i okoliczne sioła do zakonnych dóbr okolic Stargardu. Nie godził się na to książę pomorski Barnim I, który zamierzył posiąśćwszystkie ziemie pomiędzy Iną a Notecią. Roku pańskiego 1269-go dobra joannitów Reczańskich najechali wasale księcia Barnima I. Ich wodzem był Ludwik von Wedel. Rycerze pomorscy zajęli okoliczne wioski a zamek w Reczu zdobyli w długiej bitwie oblężniczej. Joannici na zawsze przepędzeni zostali z Recza, który stał się natenczas lennem rodu von Wedel.” © K.H.
Rozbrzmiewają fanfary. Nadchodzi rycerstwo Pomorzan z księciem pomorskim Barnimem I i jego wasalami, Wedlami. Następują sceny pojedynków rycerskich. Joannici zostają zmuszeni do odejścia.
Sceny z dziejów miasta Recz
„W roku pańskim 1285 Askańczycy – saski ród władający Marchią Brandenburską – nadają osadzie nad Iną dokumentem lokacyjnym prawa miejskie. Wtedy to początek bierze sławne miasto Recz.” ©K.H.
Następuje scena finałowa: odczytanie aktu lokacyjnego dla miasta Recza oraz podpisanie paktu pomiędzy włodarzami miasta a Lubuskim Bractwem Rycerskim o zbrojnej obronie granic miasta na okoliczność najazdu nieprzyjacielskiego. A oto jak mógł brzmieć ten akt (który przecież zaginął w zawierusze dziejów) słowami kreślonymi przez znanego i cenionego, zaprzyjaźnionego regionalistę - historyka Grzegorza Jacka Brzustowicza:
"W imię Świętej i Jedynej Trójcy. Konrad, Otto i Jan z bożej łaski margrabiowie Brandenburgii, wszystkim po wieczne czasy czynimy wiadomym, że my, naszemu wiernemu Bertoldowi zwanemu Vorhower, daliśmy pełnomocnictwo, aby nasze miasto Recz urządzić według prawa lokacyjnego.(niemieckiego)*
Do niego należeć będzie trzecia część czynszu z parceli i włók miejskich, każdy trzeci denar z dochodów z sądownictwa.
Przydzielamy naszemu miastu 120 włók jako rolę i 30 włók jako pastwiska. Także rybołówstwo ma należeć do mieszczan na Inie, pół mili w górę i jedną w dół rzeki, wspólnie dla wszystkich, którzy mają na to ochotę.
Z dochodów z budynków, straganów i młynów na Inie ma korzystać miasto, które dla bezpieczeństwa jego mieszkańców każemy umocnić rowami, fosami i obronnymi murami.
Ażeby wszystko co powyżej zostało przez nas napisane, było w przyszłości przestrzegane, nakazaliśmy pismo sporządzić i potwierdzić naszą pieczęcią w obecności świadków, którymi są rycerze Hasson i Henryk von Wedel.
Spisane w roku pańskim 1285, w dniu świętego Marcina”.
© G.J.B
Spisane w roku pańskim 1285, w dniu świętego Marcina”.
© G.J.B
Podpisany w trakcie widowiska pakt z Bractwem Rycerskim gdzieś się zawieruszył i dzisiaj nie można odtworzyć jego brzmienia z pierwszego widowiska.
Na zakończenie pierwszej, pionierskiej w gminie, imprezy zostało odczytane podziękowanie:
„Niechaj wolno mi będzie ogłosić, że zdarzenie dzisiejsze, nie mogłoby mieć miejsca gdyby nie oddanie osób:
Ryszarda DuszyGrzegorza Adamiaka
Marioli Koźmińskiej
Księży naszej parafii
Grażyny Borkowskiej
Bogumiły Hołub
Rozalii Ligus
Ani Grejni, Eli Duszy i Agaty Witek i wielu, wielu innych.
Dzięki
ogromne składam również wszystkim pozostałym aktorom, szczególnie tym,
którzy kostiumy własne uszyli, a także tym, którzy chociaż bez kostiumów
- pracą i dobrym słowem nas wspierali. Grupom zamiejscowym wdzięczni
jesteśmy: Bractwu Rycerstwa Ziemi Lubuskiej z Gorzowa, zespołowi "Ars
Antiqua" z Bierzwnika, wikliniarzom ze szkoły zawodowej przy ZDZ
Choszczno, ceramikom Pracowni Ceramiki Unikatowej z Barlinka, młodzieży z
Ośrodka Szkolno-Wychowawczego z Suliszewa.
Misterium nasze
zrealizowano z pomocą finansową Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki
UW w Gorzowie Wlkp., Urzędu Gminy i Miasta w Reczu oraz dzięki
szczodrobliwości darczyńców:
Czesławowi Nyklowi - właścicielowi Piekarni w Reczu,
FSO "REMOR" S.A. - Janowi Piwowarowi,
Eugeniuszowi Glińskiemu i Jerzemu Tomiczowi - Wytwórnia Pasz z Grabowca,
Gospodarczemu Bankowi Spółdzielczemu z Choszczna - z prezesem Tadeuszem Drabikiem,
Jerzemu Borkowskiemu - Zakład Automatyki Przemysłowej w Reczu,
Barbarze i Pawłowi Michna - BIG BAR s.c.,
Marioli Petschke - Sklepy Spożywczo-Przemysłowe,
Panu Kobeszko i synowi s.c. - Zakład Usługowy z Choszczna,
Andrzejowi Pliszce - lekarz weterynarii z Choszczna.
A nadto z pomocą nie omieszkali pospieszyć rzemieślnicy i dobrzy ludzi wszelakich zawodów:
Marian Śmiechowski - Zakład Stolarski,
Dyrektorzy, Pani Joanna Przytuła i Pan Michał Sochacki z Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy ZDZ w Choszcznie,
Choszczeński Dom Kultury, Jednostka Wojskowa 22-18 z Choszczna,
Leśnictwo Recz - Jerzy Karczewski,
Piotr Okonowicz z firmy "Duomat,"
Bogdan Kołodziejski z Drawna,
Marek Gradys i S-ka. "Absolut" s.c.,
Lech Piekarski - Zakład Stolarski,
Danuta Pialik – plastyk,
Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Reczu,
Ochotnicza Straż Pożarna w Reczu,
Komisariat Policji,
Ośrodek Zdrowia w Reczu,
Zakład Gospodarki Komunalnej w Reczu.
Wszystkim bardzo, bardzo gorąco dziękujemy i dług wdzięczności dla nich mamy.
Dzisiaj
już tylko igry do białego rana nas czekają, a w roku następnym nasze
widowisko po dwakroć bogatsze będzie, na które juz teraz wszystkich
serdecznie zapraszamy.”
© Z.L.
W podziękowaniach z pewnością nie wymieniono wszystkich, zaangażowanych w organizację osób i instytucji. Za to z góry przepraszam i zachęcam do przysyłania komentarzy dla ewentualnego uzupełnienia dzisiaj tych niedostatków. Dla uwiecznienia.
Po tym ostatnim wystąpieniu ponownie zabrzmiała muzyka z nagraniem „Wilki” i uczestnicy – aktorzy widowiska zostali porwani w taniec, tanecznym krokiem opuścili rynek. Potem wszyscy spotkali się wieczorem w Parku i podczas tradycyjnej zabawy tanecznej rozmowom nie było końca. Do samego, białego rana.
Dla mnie osobiście największym przeżyciem pierwszego widowiska był moment, kiedy po wyjściu z kościoła tworzyliśmy, formowaliśmy, orszak wg ustalonej wcześniej kolejności. Naszym poczynaniom przychylnie przyglądali się widzowie, mieszkańcy miasteczka, którzy poprzez uśmiechy i przyjazne gesty dawali nam do zrozumienia, że mimo iż bezpośrednio nie uczestniczą w spektaklu, to oglądanie sprawia im dużą radość. Wtedy stało się jasne, że impreza będzie sukcesem. Te uśmiechnięte, radosne twarze pamiętam do dzisiaj i ten obraz w pamięci jest dla mnie największą nagrodą. Jestem wdzięczny mieszkańcom Recza i okolic za to, że miałem możliwość doświadczenia takich chwil.
Bibliografia:
1. Tadeusz Gasztold, Józef Lindmajer, Recz. Zarys dziejów, SS-K "Pobrzeże", Słupsk 1988
2. Maria Gutkowska-Rychlewska, Historia ubiorów, Wydawnictwo Ossolineum, W-wa 1968
3. Lucia Corrain, Sergio Andrea Ricciardi, Giotto i sztuka średniowiecza, wyd. pol. Łódź, 1996
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz