O tym jak kupiec Jakub szczęście w Reczu odnalazł
Narrator: „Mroczne to były czasy. Podróżni szerokim łukiem omijali te okolice, o których straszliwe opowieści krążyły o rozbójnikach tu grasujących. Powiadano także, że nad Iną, w lasach, czarownice swe siedlisko znalazły i ludowi okolicznemu srogo się we znaki dawały. Ale byli tacy, których kolejny raz skusiła chęć zysku i w te straszne strony zawitali.”
Przemierzających drogę margrabiów z Gdańska do Berlina kupców zbójowie napadają, ale szczęśliwie rycerstwo rodu Wedlów ratuje ich z opresji, a złych raubritterów wtrąca do lochów. Szczęśliwi handlarze przybywają do Recza na dwór Komtura joannickiego.
„Dzięki wam Panowie! Teraz już bać się nie potrzebujemy, kiedy do tego grodu przyjdzie nam przyjechać.”
Tam namawiają Komtura do otwarcia się na świat, np. wejścia do Związku Hanzeatyckiego w Pomeranii dla własnych korzyści gospodarczych, bo jeśli tego nie zrobi będzie dalej bieda i wstyd na całą okolicę:
„Panie! Najzacniejsze miasta: Lubeka, Stettin, Gdańsk i wiele innych potęg Związek Hanzy w Pomerania zakłada, by razem interesa robić i Recz do tej godnej kompanii jest proszony”
Komtur, zainteresowany raczej plotkami ze świata niż nowościami gospodarczymi, bardzo zdenerwował się, że ktoś usiłuje wyrwać go z błogiego nieróbstwa. Zamiast uczynić to, czego oczekują od niego mieszkańcy i kupcy, zdenerwowany przytykami gnębi ich i wtrąca do lochu.
„Straże! Do lochów z nimi! Głodem ich przetrzymać!
Wtedy, ukarani w ten sposób kupcy, poprzez gołębia wysyłają wiadomość do Wedlów, dobroczyńców, którzy już raz uratowali ich przed zbójami. W liście skarżyli się na krzywdy jakich doznali od gnuśnego Komtura.
„Leć ptaszyno do panów Wedlów, sprowadź pomoc jak najrychlej!”
Teraz dopiero zaczęło się naprawdę źle dziać w okolicy. Rozpleniły się czarownice znad Iny i Barlinka. Sam diabeł Belzebub, który chciał Reczan z Pomorzanami jeszcze bardziej poróżnić, wymyślił koryto Iny nocą pogłębić. Ale czarownice zaprzęgnięte do pługa srodze kłótliwe były, przez co Ina zamiast głębszą, bardziej krętą się stała, co do dzisiaj za mostkiem nad Iną zaobserwować można.
Mieszkańcy, zgodnie z ludową mądrością, próbują się bronić przed czarami rozsypując przed obejścia i wokół domostw cięte łodygi tataraku. A gdy to nie odnosi skutku i biedy nie da się przepędzić, mieszczanie starają się zapanować nad złem organizując polowanie na czarownice i wtrącają do lochu grupę oskarżonych kobiet.
„Spokoju zaznać nie możemy od tych czarcich dokazywań. Wszystko przez te czarownice, które żyć prostemu ludowi nie dają. Toć trza nam zebrać się w kupę, widły, grabie, i co kto ma ostrego ze stodoły wyciągnąć i dalej na czarownice zapolować. Nie będą nam już tu uroków rzucały!”
W lochu młody kupiec Jakub i piękna mieszczka Izolda, posądzona o czary, spotykają się i zakochują w sobie. On obiecuje, że wyzwoli ją z niewoli. A miłość czyni cuda.
„Kochana Izoldo moja! Jako żyw jestem, nie pozwolę tknąć Cię komukolwiek. Wyciągnę Cię z tego nieszczęścia i wolną uczynię, jak mi Bóg miły!”
Tymczasem wezwany książę Pomorski zbrojnie przejmuje ziemie pod swoje władanie przepędzając joannitów.
Za to Biskup Ratyzbony klątwę rzuca, a potem obkłada okolice interdyktem, czyli zakazem odprawiania mszy św.
Pod groźbami Biskupa Książę Barnim sprowadza zakon cysterek, które wnoszą nowe życie, etos pracy, nowoczesność i moralność.
„Wiele tutaj do roboty mamy bo ziemie zapuszczone a lud niemajętny. Póki co, rzemiosła ludzi nauczyć trzeba, żeby mogli na utrzymanie zarobić przez co ochota na zbójowanie im przejdzie. Niektórzy nieposłuszni wielce będą nam i Bogusię przeciwiać, ale trza im właściwą drogę pokazać to rozumu wtedy nabiorą. Nie zbójowanie, ale ciesielka, kołodziejstwo i kowalstwo dobrodziejstwem jest dla nich, na co z boską pomocą dowód damy niedowiarkom.”
Wraca dobrobyt, wolność i rozwój rzemiosła, którego uczą się nawet lokalni rozbójnicy. Uwolnieni zostają więźniowie i prawo znowu zaczyna obowiązywać. Młody kupiec Jakub postanowił w Reczu pozostać i tymi słowy do wyjeżdżających kupców się zwraca: „Bracia kupcowie mili. Wy w drogę wyruszacie, a ja wieść Wam pragnę ogłosić, żem szczęście tu w Reczu odnalazł i na zawszem postanowił tu zamieszkać. A was przed odjazdem razem z moją Izoldą na biesiadę weselną zapraszam, którą tutaj, na rynku przed zmrokiem o ósmej tańcami rozpoczniemy.”
Na koniec narrator oznajmił: „”I was Ludu na rynku zgromadzony zapraszam, najpierw na turniej plebejski, a potem na biesiadowanie, tańce i swawole wraz z muzykantami i rycerzami z Oławy i Szczecina. Z młodymi razem będziemy radować się ich szczęściem, więc gościu nie przegap tej okazji i staw się wraz z całą rodziną.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz